Segregacja śmieci 2020! Sprawdź się w Quzie!
Rocznie każdy z nas wytwarza ponad 300 kg odpadów! W obecnym systemie ich segregacja to nie lada wyzwanie. Mimo, że nowy system podziału odpadów obowiązuje już od ponad tygodnia wciąż niewielu z nas wie jak segregować. Dlatego też przygotowaliśmy dla Was nie tylko informacje o tym dlaczego jest tak drogo, (a będzie jeszcze drożej)i co nasza dzielnica robi w tej sprawie, ale również, krótki quiz gdzie możecie sprawdzić swoją wiedzę o segregacji.
Nowe stawki
Osoba mieszkająca w bloku ( zabudowa wielorodzinna) będzie płacić stawkę 65 zł, ci z nas co mieszkają w domach jednorodzinnych 94 zł. Te stawki obowiązują przy założeniu że wszystkie odpady są w 100% dobrze posegregowane. Tak dobrze czytacie 100%. Nie ma tu żadnego marginesu pozostawionego na błąd. Wystarczy jedno błędnie wrzucone opakowanie i już pojemnik zostanie oznakowany jako błędnie posegregowany. Co się stanie jeśli nie będę segregować? Stawki wzrosną nawet dwukrotnie tzn. osoby mieszkające w mieszkaniach zapłacą nawet 130 zł, a w domkach 188zł. Co prawda na ostatniej sesji dzielnicy Bemowo jeden z gości – radny miasta Mariusz Frankowski, zapowiedział, że prezydent nie zamierza karać nas tak od razu, bo będzie jakiś okres przejściowy – ale ile on będzie trwać? Na to pytanie niestety nie padła wiążąca odpowiedz.
Skąd w ogóle podwyżka?
Miasto tłumaczy, że winę za podwyżkę ponosi rząd PIS. Rząd tłumaczy, że zobowiązują nas do tego dyrektywy unijne. Dodatkowo rządzący zasłaniają się wzrostem cen paliwa, energii elektrycznej i płacy minimalnej. Prawda jest taka, że nowe zasady odzyskiwania surowców z naszych odpadów są konieczne tak samo jak ograniczenie wytwarzania plastiku czy dodawania szkodliwych substancji do żywności. Tylko dlaczego w Warszawie musi być tak drogo?
Trzy lata temu miasto wydawało rocznie ponad 300 mln złotych na utrzymanie systemu gospodarowania odpadami, obecnie koszt wzrósł trzykrotnie do 925 mln. Miasto nie ma pieniędzy aby dokładać do tego więc sięga po nie do naszej kieszeni. Rada miasta twierdzi, że Warszawa nic na tym nie zarabia, a cały system ma się samobilansować
Standardowy pojemnik na odpady zmieszane ma pojemność niewiele ponad 1000 litrów. Koszt jego obsłużenia w zależności od wagi wynosi średnio 70 zł. Wielkość średniego gospodarstwa domowego w Warszawie to 59 m, a mieszkańców mamy mniej więcej 2 miliony. Jak w tych liczbach poprawnie naliczyć opłaty?
Ustawodawca narzucił jedynie 4 metody naliczania płatności za wywóz odpadów w gospodarstwach domowych:
- ryczałtowo od każdego gospodarstwa,
- od powierzchni lokalu,
- od ilości zużytej wody,
- od liczby lokatorów,
Omówmy więc krótko wady i zalety każdej z nich:
Ad. 1 To najprostsza metoda, która zakłada, że każdy z nas ( gospodarstwo domowe) po równo dokłada się do miejskiego budżetu w kontekście odpadów. Nie ma tu zbytnio przestrzeni na manipulacje i sztuczne obniżanie opłaty. Chroni ona rodziny wielodzietne, które w przeciwnym wypadku zapłaciłyby dużo więcej, ale jednocześnie stanowi problem dla osób starszych czy mieszkających samotnie, które nie generują na co dzień aż tyle śmieci co rodziny. Brak tu więc szeroko rozumianej sprawiedliwości społecznej.
Ad. 2 Taki system proponuje m.in. Gdańsk. Dzięki temu lokator ma stałą stawkę i wie jaki procent jego domowego budżetu musi być przeznaczony na wywóz odpadów. Zakłada się, że w jedynie 3% mieszkań o bardzo dużym metrażu mieszka jedynie jedna osoba ( a jeżeli tak jest może skorzystać z pomocy osłonowej miasta i zapłacić 50% mniejszą opłatę). Jest to jednak wciąż metoda budząca najwięcej kontrowersji ponieważ metraż niekoniecznie przekłada się na ilość odpadów.
Ad. 3 Ta metoda wydaje się być najbardziej sprawiedliwa, ale jednocześnie jest bardzo skomplikowana. Może ona zapewnić najbardziej wiarygodne dane odnośnie ilości osób zamieszkujących lokal i ilości generowanych odpadów. Jednak to na dzielnicy/spółdzielni/ mieszkańcach będzie ciążył obowiązek jej stosowania i aktualizowania. Zużycie wody jest bowiem bardzo indywidualne i co gorsza, zmienne. To znaczy, że stawki mogą się zmieniać nawet co miesiąc. Nigdy nie wiadomo ile zapłacimy w kolejnym miesiącu i jednocześnie ta metoda wymaga dużo „papierkowej roboty” właśnie przez ciągłe aktualizacje. Nie zawsze też dana wspólnota/ spółdzielnia ma wystarczający system pomiarów, co może spowodować konieczność uśrednienia opłaty. Metoda ta niekorzystna będzie dla osób posiadających ogródek lub akwarystów. Z drugiej strony może się przyczynić do rozsądniejszych nawyków w kontekście zużywania wody.
Ad. 4 ponieważ przepisy nie precyzują definicji kim właściwie jest mieszkaniec, metoda ta może prowadzić do wielu nadużyć. Już teraz wielu z nas w systemach wspólnot czy spółdzielni widnieje jako jedyny lokator, mimo, że mieszka również cła rodzina. Po co bowiem wypełniać kolejne papierek i narażać się na większe opłaty? Uczciwość to jedno, ale praktyka pokazuje, że z tym bywa różnie. Do tego dochodzi problem mieszkań wynajmowanych, gdzie również łatwo o nadużycia. Nie ma też żadnego dobrego systemu kontroli czy nie mijamy się z prawdą w naszym oświadczeniu. Gdyby taki istniał ta metoda byłaby uznana za najbardziej sprawiedliwą i na pewno mogłaby zyskać aprobatę społeczeństwa.
Rada miasta wybrała wariant 1 czyli opłata równa dla każdego gospodarstwa domowego. Jednocześnie zapowiedziane są pracę nad zmianą tego systemu i oparciu go na zużyciu wody. Radni miejscy twierdzą, że przykładowe stawki będą mogli podać w maju, a sam system oparty o wodę mógłby wejść w życie dopiero w 2021 roku.
W całych tych rozważaniach pamiętać należy o jednym i to wybrzmiało na ostatniej sesji dzielnicowej. Rachunek dla Warszawy musi się zgadzać i na koniec wynosić te 925 mln! To znaczy, że teraz może się wkurzamy, że płaciliśmy np. 20 zł a teraz 65, ale może się okazać, że jak nasza 4 osobowa rodzina lubiąca kąpiele zostanie podliczona to będziemy płacić 150 zł! Pamiętajmy, że teraz wszyscy mają dokładać się po 65 zł do tych 925 ml. Kiedy nastąpi zmiana i jedni będą płacić 20 zł to inni będą musieli zbilansować ten niedobór w swoich opłatach!
Rząd powinien pilnie wdrożyć Rozszerzoną Odpowiedzialność Producenta i przerzucić na niego koszt utylizacji opakowania ( co oczywiście uderzy też w konsumenta, ale może powodować rozsądniejsze wybory). Nasi radni dzielnicy Bemowo również postulowali przeniesienie opłaty na wytwórcę oraz uproszczenie systemu segregacji. Na tą chwile jednak nie mamy na to wpływu. Dodatkowo radni w swoim stanowisku zwrócili uwagę również na inny aspekt sprawy czyli brak wystarczającej edukacji o tym jak poprawnie segregować. Wydrukowanie ulotek i uruchomienie strony internetowej to „kropla w morzu potrzeb”. System jak zaraz się okaże w quizie poniżej nie jest oczywisty, a mnogość pojemników nie tylko zajmuje miejsce w domu, ale również wprowadza zamieszanie. Dodatkowo część altanek śmietnikowych fizycznie nie ma możliwości przyjęcia takiej liczby pojemników.
Jeden z mieszkańców obecnych na sesji zauważył, że „śmieci segregowane to praktycznie nie śmieci tylko surowiec” ktoś kto go ponownie użyje powinien również partycypować w kosztach. Obecnie nasz poziom segregacji w kraju to ok 34%. W ciągu 6 lat musi osiągnąć 50% czyli poziom, który większości rozwiniętych krajów zachodnich zajął kilkadziesiąt lat.
Zapraszamy więc do poniższego quizu. Jeśli macie też swoje patenty na segregacje i zmieszczenie pojemników w niewielkich metrażach wielu naszych mieszkań zostawcie je nam w komentarzu.