Site icon BemowoTV

Mozaika wyborcza na Bemowie

Poniższa analiza ma za zadanie odpowiedzieć na 2 zasadnicze pytania:
Jakie ugrupowania znajdą się w przyszłej Radzie Dzielnicy Bemowo?

Czy Bemowo będzie pierwszą w historii dzielnicą, która ostatecznie odsunie od władzy partie polityczne?

Opierając się na analizie wyników z 2014 r. oraz na aktualnych listach kandydatów startujących do Rady Dzielnicy Bemowo coraz bardziej prawdopodobne jest, iż w przyszłej kadencji w Radzie znajdą się przedstawiciele tylko trzech komitetów wyborczych.
Zdecydowane szanse na zwycięstwo ma komitet „Wybieramy Bemowo z J. Dąbrowskim i BWS”, w którego skład wchodzą przedstawiciele trzech ugrupowań (komitet „Dla Bemowa” Jarosława Dąbrowskiego, BWS – Bemowska Wspólnota Samorządowa oraz Stowarzyszenie Wybieram Bemowo).
Dla przypomnienia komitet J. Dąbrowskiego był zdecydowanym zwycięzcą poprzednich wyborów zdobywając 25,9% głosów, co przełożyło się na 9 mandatów radnych. Bemowska Wspólnota Samorządowa osiągnęła czwarty wynik zdobywając 12,2% głosów. Już samo zsumowanie głosów tych dwóch ugrupowań daje ponad 38% głosów, a więc zdecydowane zwycięstwo wyborcze, które pozwoli odsunąć od władzy w dzielnicy obie partie polityczne. Dodatkowo z tej samej listy startuje 4 bardzo mocnych, rozpoznawalnych radnych z komitetu Wybieram Bemowo (Jakub Gręziak, Marta Sylwestrzak, Jarosław Oborski, Maciej Ryszkowski) – w poprzednich wyborach zdobyli łącznie 2755 głosów, czyli ok. 6,4% ogółu głosów! Bardzo realne jest więc przekroczenie bariery 40% głosów, co przy obecnej metodzie przydzielania mandatów zapewni większość w Radzie Dzielnicy Bemowo, bez konieczności wchodzenia w koalicję z którąś z partii politycznych.
Tak więc Bemowo ma szansę być pierwszą w historii dzielnicą Warszawy, w której pełnię władzy będą sprawować lokalni radni!
O drugie miejsce powalczą PiS z koalicją PO i Nowoczesnej. W poprzednich wyborach PIS był drugi zdobywając 21,7% głosów i w zasadzie powinien uzyskać podobną liczbę głosów. Na Bemowie PIS zawsze miał słabsze wyniki niż w innych dzielnicach, więc raczej swojej pozycji nie poprawi, dodatkowo jest odpowiedzialny za prawie roczny paraliż działania Rady, gdyż przewodniczący Rady z PiS bronił się przed odwołaniem z funkcji otwierając i natychmiast przerywając sesje o kolejne 3 miesiące – w sumie Rada nie obraduje już od listopada 2017.
Sporą ciekawostką może być wynik Platformy Obywatelskiej, która w poprzednich wyborach zajęła trzecie miejsce, zdobywają zaledwie 19,8% głosów. Z jednej strony wynik powinien być o kilka procent lepszy, gdyż w poprzednich wyborach w jednym z pięciu okręgów PO nie miała swojej listy. Z drugiej strony z PO odeszło jej 5 liderów, a na obecnej liście jest dość mało rozpoznawalnych na Bemowie nazwisk. Dodatkowo wynikowi PO bardzo mocno może zaszkodzić współpraca z PiS przy łamaniu standardów demokracji na Bemowie. Warszawska PO nie tylko nie zgodziła się na szeroki front antypisowski i odwołanie z władz dzielnicy ludzi z PiS, ale także wspomogła PiS w antydemokratycznym paraliżu Rady Dzielnicy, nie pozwalając większości radnych zgodnie z ich wolą odwołać przewodniczącego rady oraz burmistrza z PiS. Na krótką metę (rok czasu) plan powiódł się ale sojusz z PiS-em i to w takim stylu został przez wielu mieszkańców odebrany bardzo negatywnie. Niemniej jednak wynik w granicach 20% PO jest w stanie osiągnąć.
Taki wielce prawdopodobny układ wyników oznacza, iż tylko te 3 ugrupowania mają realne szanse na uzyskanie mandatów radnych. Pozostałe pięć ugrupowań ma nikłe szanse na wprowadzenie do rady swoich kandydatów. Wynika to z metody przydzielania głosów, która preferuje ugrupowania z największą liczbą głosów. Co prawda w podziale mandatów mogą uczestniczyć te komitety, które uzyskały powyżej 5% głosów. W rzeczywistości ten próg jest o wiele wyższy i realnie wynosi minimum 10%. Dobitnie pokazują to wyniki poprzednich wyborów z 2014 r.  Bemowska Wspólnota Samorządowa pomimo zdobycia 12,2% głosów otrzymała tylko 2 mandaty, a PO która uzyskała 19,8% uzyskała aż 7 mandatów (tylko ponad 1/3 więcej głosów niż BWS, ale ponad 3 razy więcej mandatów!). Koalicja SLD-Lewica Razem zdobyła 7,5% głosów, ale nie otrzymała ani jednego mandatu, w jednym z okręgów uzyskała nawet 11,4% głosów a i tak nie zdobyła tam mandatu.
Przy szacowanych wynikach 3 komitetów: „Wybieramy Bemowo”, PIS i PO, które łącznie mają ok. 70-80% głosów, pozostałe 5 komitetów może liczyć średnio na kilka procent głosów, co oznacza że nie wprowadzą do rady ani jednego kandydata.
Co do samych kandydatów to tutaj też sprawa nie jest oczywista. W wyborach do rady dzielnicy nie liczy się miejsce na liście, ale ilość głosów. Oznacza to, ze osoba, która ma 3 czy 4 miejsce na liście może dostać się do rady dzielnicy przeskakując jedynkę. Wystarczy, aby miała choć o jeden głos więcej. Tu możemy mieć wiec kilka ciekawych zwrotów akcji szczególnie jeśli popatrzymy na lokalnych liderów versus nazwiska burmistrzów na listach. którzy nawet na Bemowie nie mieszkają.
Jak wynika z powyższej analizy batalia o to czy na Bemowie znów będą rządzić partyjni radni czy też lokalni samorządowcy rozegra się między 3 ugrupowaniami, a głosowanie na pozostałe komitety może się okazać w rzeczywistości wzmocnieniem list partyjnych.
(Analiza została przygotowana przez jednego z mieszkańców który chciał pozostać anonimowy)
Exit mobile version